Geoblog.pl    olaimarek    Podróże    Zagubieni w Azji    Czasem słońce, czasem deszcz
Zwiń mapę
2010
13
paź

Czasem słońce, czasem deszcz

 
Chiny
Chiny, Lijiang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13876 km
 
Droga do Lijiang zajęła nam pół dnia i całą noc. Najpierw taksówką na lotnisko w Guilin, później spóźnionym samolotem do Kunming, a następnie sleeper busem (na niemiłosiernie brudnych pryczach) do Lijiang. Lądujemy w Lijiang nad ranem – wokół jeszcze ciemno. Wsiadamy do autobusu miejskiego i po kilku minutach jesteśmy u wrót jednej z trzech starówek w tym mieście. Miasto dopiero budzi się ze snu, a już jest sporo turystów – głównie Azjatów. Szybko odnajdujemy KFC (jedyne miejsce otwarte o tej porze) i jemy fastfoodowe śniadanie w lokalnym wydaniu (zamiast kawy – mleko sojowe).

Lijiang położone jest na wysokości prawie 2400 m npm. Jest zimno, więc zakładamy na siebie wszystko co pod ręką. W moim przypadku białe skarpety i sandały ;) Znalezienie odpowiedniej spalni zajmuje nam prawie pół h – ostatecznie decydujemy się na Mama Naxi GH – bardzo fajnie i znane wśród plecakowców miejsce (głównie z powodu właścicielki, czyli Mamy Naxi - superenergetycznej pani w średnim wieku, której wszędzie pełno, która gotuje pyszne kolacje i która na koniec pobytu wszystkich serdecznie ściska na pożegnanie, robi owocowe paczki na drogę i rozdaje amulety na szczęście :) ).

Lijiang jest naprawdę urocze. Jest to co prawda jedno z najbardziej turystycznych miejsc Yunnanu, ale wystarczy oddalić się trochę od głównych ulic starego miasta, żeby uciec od tłumu turystów.

Cały dzień leje, ale jak mówi stare chińskie przysłowie "idąc tylko w słoneczne dni nie dojdziesz do celu”. Trudno się z tym zgodzić -akurat przez najbliższe dwa miesiące słoneczne dni wcale by nam nie przeszkadzały.

Ruszamy na spacer po starym mieście, na lancz wsuwamy mięso z jaka, przechadzamy się po parku Czarnego Smoka. Na koniec znikamy w kawiarni prowadzonej przez tutejszą Norweżkę. Wieczorem próbujemy lokalnych specjałów z ulicznych garkuchni. Przed snem sto razy sprawdzamy prognozę pogody na następny dzień. Chcemy udać się na dwu- lub trzydniowy trekking w Wąwozie Skaczącego Tygrysa. Trekking dość niebezpieczny w deszczową pogodę. Znowu stoimy przed dylematem: jechać, nie jechać?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (44)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Pati
Pati - 2010-10-18 13:01
Ej, a cop to za lenistwo - gdzie wesole opowiesci z podrozy?
 
 
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 66 wpisów66 14 komentarzy14 1382 zdjęcia1382 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
15.10.2011 - 30.10.2011
 
 
26.09.2010 - 04.12.2010