Rano jedziemy tuk tukiem do S21. Dojeżdżamy w pobliże dawnego więzienia, gdzie okazuje się, że akurat S21 zwiedza Hilary Clinton, w związku z czym pięć ulic dookoła zostało zamkniętych. W tej sytuacji jedziemy na tzw. ruski bazar, gdzie można dostać wszystko od karalucha w miodzie na patyku po złote roleksy. Spędzamy tam urocze 3 h (tzn. chłopaki dezerterują na piwo, dziewczęta kontynuują zakupy), po czym uznajemy, że Hilary już się naoglądała i ruszamy w stronę S21.
Muzeum robi porażające wrażenie. Żadne słowa nie są w stanie tego opisać. Nie możemy zrozumieć jak można wybić połowę swojego własnego narodu. Przewodniczka tłumaczy nam, że przed Pol Potem było w Kambodży 7 mln ludzi. Po upadku reżimu doliczyli się zaledwie 3,5 mln osób (włączając w to nowonarodzone dzieci). Założyli, że około 0,5 mln uciekło do ościennych krajów. Wiedzą, że około 2 mln zginęło na różnych polach śmierci i w więzieniach. Czyli ciągle nie mogą doliczyć się miliona ludzi. Przewodniczka twierdzi, że to prawdopodobnie przez to, że nie są w stanie dotrzeć do pozostałych pól śmierci – a to dlatego, że część kraju, w szczególności góry są dalej zaminowane i nikt przy zdrowych zmysłach się tam nie zapuszcza...