Nasza podróż do Casablanki zaczęła się nad ranem w Płocku, skąd musieliśmy bladym świtem wyjechać w kierunku lotniska Warszawa-Okęcie. Mieliśmy przed sobą cały dzień we Frankfurcie, skąd samolot do Casablanki odlatywał dopiero w środku nocy. W ciągu kilku godzin udało nam się zobaczyć bez mała cały Frankfurt łącznie z Alt Sachsenhausen, gdzie zjedliśmy matjasa z ziemniakami (bardzo niemieckie) i wypiliśmy po szklance jabłkowego wina (bardzo frankfurckie). Udało nam się też odwiedzić akademik, w którym mieszkałem dziesięć lat temu (niestety odnowiony nie wyglądną już tak swojsko) i wypić kawę na placu przed Alte Oper (zwaną przez niektórych alte Opa). Piękna słoneczna pogoda sprawiła, że z dala trzymaliśmy się od wszelkich muzeów i galerii.