Geoblog.pl    olaimarek    Podróże    Zagubieni w Azji    Spacer po Hong Kongu i podróż w głąb Chin
Zwiń mapę
2010
07
paź

Spacer po Hong Kongu i podróż w głąb Chin

 
Chiny
Chiny, Longsheng
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12709 km
 
Zastanawiamy się co zobaczyć w Chinach. Początkowo mieliśmy jechać jedynie do prowincji Junnan, jednak, decydujemy się zacząć od tarasów ryżowych w okolicach Longsheng w prowincji Guangxi. Są bliżej niż te w Junnanie, co jest ważne o tyle, że chcielibyśmy zdążyć jeszcze przed żniwami. Tzn. ponoć ścinanie ryżu odbywa się zazwyczaj w okolicach najważniejszego tutejszego święta (czyli powstania ChRL, 1-7.10), ale podobno w tym roku trochę wolniej wszystko rośnie, wiec mamy nadzieje, że zdążymy jeszcze obejrzeć złote łany, a nie puste pola :)
Z naszymi pięknymi świeżutkimi wizami uderzamy na "granice" HK-Chiny, a stamtąd bierzemy nocnego busa do Guilin. Śmieszny taki autobus-spalnia :) Nie ma w nim siedzeń tylko wąskie prycze. Nawet są poduszki i koce. Na poduszkach pozostałości z fryzur poprzednich pasażerów, bleh.... W ogóle widać , że Chiny to nie Hongkong, wszędzie pełno śmieci, toalety na trasie okrutne, po angielsku nikt ani słowa. W busie spać się za bardzo nie da, bo najpierw leci na full film, gdzie Sylvester Stallone przez 85 procent czasu strzela z kałacha, a potem zaczynają się wertepy i zakręty , wiec trzeba walczyć , żeby nie spaść z pryczy :)
Dojeżdżamy do Guilin około 5 rano. Z miejsca nas dopadają naganiacze hotelowi. Tłumaczymy, że wolelibyśmy do Longsheng i… no proszę, od razu znajduje się pani z odpowiednim autobusem! Rewelacja :) Autobus mknie jak strzała, zatrzymując się po drodze jedynie co 30 metrów, żeby dobrać ludzi. Dość lokalny klimat , jesteśmy jedynymi białymi na pokładzie. Gdy kończą się miejsca siedzące pani pilotka (tu każdy, chociażby najmniejszy i najbardziej lokalny bus ma oprócz kierowcy pilota) stawia w przejściu plastikowe stołki dla kolejnych pasażerów.
W Longsheng kolejna zmiana autobusu, tym razem do wioski Ping’an, już bezpośrednio przy tarasach ryżowych. Bus jeszcze bardziej lokalny – służy nie tylko do przewozu ludzi, ale też towarów, kurczaków i kaczek :). Ludzie jadący obok jedzą z misek lokalne kluski głośno mlaskając, a na deser palą papierosy. Nikomu to nie przeszkadza. Widoki za oknem piękne! Autobus pnie się mozolnie pod górę jakieś 20-30 km/h. Droga zaczyna w końcu przypominać półkę skalną – z jednej strony pionowo w górę z drugiej pionowo w dół. Trochę mało mi się podoba, że w tym stanie rzeczy kierowca próbuje wyprzedzać ciężarówki na zakrętach. Ale chyba tylko mnie, bo Marek śpi, a reszta odprężona słucha lecącej przez radio tutejszej odmiany disco polo.
W końcu Ping’an! Zostawiamy plecaki w jednym z hotelików i ruszamy na rekonesans. Okazuje się, że trafiliśmy na same żniwa :). Tarasy przepiękne – reszta na zdjęciach :).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 66 wpisów66 14 komentarzy14 1382 zdjęcia1382 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
15.10.2011 - 30.10.2011
 
 
26.09.2010 - 04.12.2010